Żeromski napisał w podtytule ,,Róży", ze jest to "dramat niesceniczny". Na ogół dyrektorzy teatrów polskich i reżyserzy szanowali słuszność tego sformułowania, które nie musiało być i nie było - autorską dyskwalifikacją dzieła nie nadającego się do teatru. Pierwszym śmiałkiem był Leon Schiller, który wystawił "Różę" w kilka miesięcy po śmierci jej autora. Irena Solska, grająca podówczas rolę Krystyny, napisała w pamiętniku: "W soboty i w niedziele grywaliśmy po dwa razy dla mas robotniczych. Tłumy całe nas słuchały". Wtedy te tłumy, słuchając aktorów, słuchały i przypatrywały się sobie. A dziś, po niespełna siedemdziesięciu latach, kto pójdzie na "Różę", niesceniczny dramat o dziadkach i pradziadkach? HENRYK GIŻYCKI postanowił udowodnić, że Żeromski ma coś do powiedzenia również naszemu pokoleniu. Zaangażował do tego celu wszystkie dostępne mu środki działania scenicznego. Można sobie wyobrazić, w j
Tytuł oryginalny
"Śmieszna polska nędza"
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Ludu nr 260