"Baśń o rycerzu bez konia" w reż. Janusza Ryl-Krystianowskiego w Teatrze Groteska w Krakowie. Pisze Magda Huzarska w Polsce Gazecie Krakowskiej.
Tato, a dlaczego rycerz spada z wieży - czteroletni na oko chłopczyk nie mógł powstrzymać się od zadania pytania, przerywającego teatralną ciszę. - Synu, pamiętaj, kiedy w wieży mieszka taka księżniczka, to facetowi nie pozostaje nic innego, jak spadać - odparł filozoficznie ojciec, który wybrał się z potomkiem do teatru Groteska na premierę "Baśni o rycerzu bez konia". I rzeczywiście, księżniczka do najłagodniejszych nie należała, choć można ją było usprawiedliwić tym, że już trochę za długo czekała na swojego rycerza. A ten na dodatek okazał się nieco wybrakowany, bo nie miał nawet konia. Na szczęście, a może na jego nieszczęście, trafił mu się w końcu wierzchowiec. Wprawdzie też miał defekt, bo cierpiał na chroniczną czkawkę, ale lepszy taki koń, niż żaden. Kiedy rycerz na niego wskoczył, nie miał już wyjścia i musiał ożenić się z feministycznie nastawioną do życia księżniczką. Bo w bajce, wyreżyserowanej przez