W warszawskim Teatrze Współczesnym odbyła się niedawno - sygnalizowana wcześniej przez prasę i TV - światowa prapremiera sztuki szwajcarskiego dramaturga i pisarza, Maxa Frischa, zatytułowana "Tryptyk". Przełożył ją na polski Zbigniew Herbert, wyreżyserował Erwin Ąxer, a scenografię do niej zaprojektowała Ewa Starowieyska. Sztukę swą opatrzył autor informacją: "trzy obrazy sceniczne". Obrazy te - statyczne, niemal bez akcji i ruchu, bez dziania się, skoncentrowane na warstwie słownej - łączy wspólny temat, temat pojawiający się już w najpierwotniejszych legendach i mitach, obecny w kulturze i w nas stale: śmierć. Widz idący na ten spektakl musi się więc z góry przygotować na to, że zobaczy rzecz niełatwą, rzecz, choć przecież nieodkrywczą to jednak chwilami budzącą bunt i sprzeciw z gatunku tych, jakie budzą się w nas na myśl o nieuchronności losu wspólnego wszystkim i wszystkiemu. Okrucieństwo tematu "Tryptyku" mo
Tytuł oryginalny
Śmierć, umieranie
Źródło:
Materiał nadesłany
Nasza Trybuna nr 111