Rzecz zaczyna się od wielkiej metafory. Tarełkin czyni przygotowania do pogrzebu Tarełkina. Rozmowa z kukłą, która zostanie niebawem pochowana, jest majstersztykiem - przede wszystkim aktorskim - potem, nim zejdą się goście żałobni, Tarełkin, by śmierć swoją uprawdopodobnić, wpycha do trumny kilka zgniłych ryb. Tu kończy się teatr, autor miał znakomity pomysł, ale pomysł się wyczerpał, wobec czego autor zaczyna rozprawiać się z reżimem. Ryby jednak cuchną nadal, ten zapaszek śmierci i gnicia unosi się nad całą sztuką, to cuchnie system, to cuchną ludzie systemu. Gnicie nie jest wszakże równoznaczne z kapitulacją, to nie koniec, to dopiero początek, system rozkłada się i trwa, gnije i trwa. Ten gnijący system jest jeszcze dostatecznie silny, potrafi zniszczyć Tarełkina, kiedy ten spróbuje wystąpić przeciw hierarchii i przeciw regułom gry. System nie wybacza bowiem nikomu, winni są wszyscy, winny jest ziemianin i dozorca, praczka i kupie
Tytuł oryginalny
Śmierć Tarełkina
Źródło:
Materiał nadesłany