JAKŻE dziwna i pasjonująca jest postać Michała Łunina, bohatera sztuki Edwarda Radzińskiego pt. "Łunin czyli śmierć Kubusia Fatalisty" granej obecnie w warszawskim Teatrze Dramatycznym. A jednak dla wszystkich, którzy znają książkę "Natana Ejdelmana" Łunin adiunkt Wielkiego Księcia Konstantego a także część listów Łunina opublikowanych w wydanym u nas tomie "Pamiętników dekabrystów", zastrzeżenia budzi już sam tytuł sztuki. Można się doszukiwać w tym tytule przekory idącej śladami wielkiej drwiny jaką drażnił prawdziwy Łunin władców ówczesnej Rosji. Bo w istocie ani temperament, ani typ inteligencji, ani losy Łunina nie odpowiadają postawie życiowej i psychicznej posturze bohatera słynnej opowiastki filozoficznej Woltera. Radziński zamknął swoją sceniczną opowieść w przestrzeni czasu obejmującej kilka ostatnich godzin życia Łunina pokrywającej się z czasem scenicznym przedstawienia. Według wersji
Tytuł oryginalny
Śmierć rewolucjonisty
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 30