Dziecko postawione w poważnej sytuacji ma więcej odwagi do działania niż dorosły - o spektaklu "Oskar i Pani Róża" w reż. Ewy Piotrowskiej w Teatrze Pinokio w Łodzi pisze Katarzyna Skręt z Nowej Siły Krytycznej.
"Oskar i Pani Róża" to opowieść o życiu i śmierci, o radości wynikającej z małych rzeczy oraz o akceptacji nieuniknionego. Spektakl w reżyserii Ewy Piotrowskiej zachwyca prostotą i szczerością. Oskar, siedmioletni chłopiec chory na białaczkę, mieszka w szpitalu i nie potrafi zrozumieć, czemu jego rodzice tak bardzo boją się z nim rozmawiać. Opiekuje się nim pani Róża, starsza wolontariuszka z barwną przeszłością. Chłopiec, nie umiejąc oswoić się ze swoją sytuacją, za namową Róży postanawia pisać listy do Boga, w których opisuje każdy swój dzień, składa prośby i zażalenia. Dzięki sile płynącej z obecności pani Róży oraz wierze, jaką zyskuje dzięki rozmowie z Bogiem, Oskar nabiera chęci do życia. Postanawia zabawić się grę, w której każdy dzień liczony będzie jak dziesięć lat. Wyobraźnia tak bardzo oddziałuje na rzeczywistość, że chłopiec zapomina o swojej chorobie. Piotrowska ograniczyła liczbę postaci do minimum (