Sławetna sztuka Wiktora Wandurskiego, o którą kiedyś było tyle hałasu (m.in. w Krakowie z początkeim lat dwudziestych, gdzie "Śmierć na gruszy" wystawiono po raz pierwszy, a co wywołało na widowni liczne demonstracje, głównie contra, ale częściowo i pro) przybrała na scenie katowickiej kształt dość osobliwy. Albowiem wystawiono ją tu po pierwsze w adaptacji Jerzego Broszkiewicza i Teodora Mierzeji, po drugie w inscenizacji i reżyserii Józefa Szajny, zaś po trzecie z pewnymi dodatkami, których głównym motywem była ilustracja sceniczna "Strzelnicy" Ericha Kastnera w przekładzie Juliana Tuwima oraz ilustracja fragmentu innego, charakterystycznego wiersza tego poety pt. "Idzie przez ulicę...". Obłudne byłoby jednak narzekanie, że wobec powyższego nie był to "czysty" Wandurski, tylko już odpowiednio spreparowany. A obłudne dlatego, że "Śmierć na gruszy", wystawiona w oryginale bez żadnych zmian tekstowych, czy inscenizacyjnych, byłaby dziś bardzo
Tytuł oryginalny
"Śmierć na gruszy"
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Zachodni nr 131