PRZECIĘTNOŚĆ połączona z marzycielstwem jest nie do zniesienia. W sztuce Arthura Millera jest zresztą bardzo dużo nieznośnych momentów. Autor zupełnie świadomie zestawia w dialogu tak fakty i doznania, że wywołują one poirytowanie odbiorcy. I w tym pewnie jest autorski sukces. Trafia w sedno zawikłanych problemów wewnętrznych większości ludzi. Śmierć komiwojażera jest sztuką o wielopłaszczyznowym odniesieniu. Niesie w sobie pewne uniwersalistyczne prawdy, które dziś - po przeszło 30 latach od chwili napisania - silnie oddziałują nadal. Śmierć komiwojażera to sztuka o życiowej przegranej Willy Lomana. Niczego nie osiągnął, nie wzbogacił się, nie zdobył uznania ani pozycji społecznej, marzenia o karierze dla synów stały się nieosiągalne, wszystko przegrał. Najukochańszy syn w sposób oschły stwierdził: Tato jestem niczym! Jestem niczym tato. A pewnie tyle marzeń było na początku drogi życiowej starego Lomana. Teraz dziecko mu powie: Po
Tytuł oryginalny
Śmierć komiwojażera
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Lubelski nr 52