"Der Kaiser von Atlantis" w reż. Tomasza Koniny w Warszawskiej Operze Kameralnej. Pisze Maciej Weryński w Foyer.
Po raz pierwszy mieliśmy w Polsce okazję usłyszeć ze sceny operę, która zyskała rangę symbolu Holokaustu. "Der Kaiser von Atlantis" ("Cesarz Atlantydy") Viktora Ullmanna pojawił się u nas - jak najsłuszniej - bez fajerwerków, nie z okazji niedawnej rocznicy powstania w warszawskim getcie czy obchodów oświęcimskich, a podczas Sezonu Muzycznego Zjednoczonej Europy w Warszawskiej Operze Kameralnej. Reprezentuje tu "muzykę żydowską", niezaprzeczalny składnik kultury europejskiej, choć akurat w warstwie muzycznej żydowskość tej opery jest co najwyżej śladowa. Ironia historii w dziejach tego niezwykłego utworu daje o sobie znać na każdym kroku. Sarkastyczny śmiech historii. Autorem tego krzyku przeciw Holokaustowi stał się kompozytor, który za żydowskiego kompozytora nigdy się nie uważał i nawet o swoim żydowskim pochodzeniu nie pamiętał, dopóki mu o nim brutalnie nie przypomniano. Viktor Ullmann, urodzony 1 stycznia 1898 roku w czeskim Cieszynie, nie