Droga Marcina Jarnuszkiewicza do teatru lalek była dosyć zaskakująca. Właściwie u początku jego kariery niewiele wskazywało, że ten typ teatru go zainteresuje.
Studiował architekturę wnętrz, w warszawskiej ASP (dyplom uzyskał w 1973 roku). Wszedł w świat teatralnej scenografii przebojem; już jedna z pierwszych realizacji spowodowała, że jego nazwisko stało się głośne w całej Polsce. Otóż w Teatrze Narodowym Adam Hanuszkiewicz reżyserował "Balladynę" (1974). W kontekście tego przedstawienia wszyscy mówili jednak przede wszystkim o opracowaniu przestrzeni (projektował ją Jarnuszkiewicz), a dokładniej o wykorzystaniu motorów marki Honda, na których jeździli Skierka i Chochlik. Świat czarów zyskał u Hanuszkiewicza i Jarnuszkiewicza nieco inny niż u Słowackiego, nie baśniowy, a współczesny charakter. Ten sceniczny świat pozostał dla ówczesnych widzów równie niedosiężny jak magia - orszak Goplany poruszał się na hondach, będących wówczas, w przaśnym PRL-u jedynie marzeniem, marką niemal mistyczną (choć, prawdę mówiąc, były to małolitrażowe, niewielkie maszyny - dziś nikt nie zwróciłby na n