"Traviatą" Verdi zrealizował swój sen o operze
współczesnej. Ponad 150 lat później Treliński
wprowadził do niej celebrytów.
O tym spektaklu już od dawna donosiły plotkarskie portale - ze względu na udział bohaterów "Tańca z gwiazdami" (Rafał Maserak, Edyta Herbuś) i znanych projektantów, którzy stworzyli kostiumy do "Traviaty" (Gosia Baczyńska, Tomasz Ossoliński). Owszem, nowa inscenizacja Opery Narodowej zabiera widzów w świat celebrytów, ale Treliński skoncentrował się na tym, co ukryte przed światłami jupiterów. Bohaterka Verdiego, kurtyzana Violetta Valery, stylizowana na striptizerkę i aktorkę burleskową Ditę von Teese, wkracza na operową scenę wprost z białej trumny. Znacząca część spektaklu rozgrywa się w wykreowanym przez scenografa Borisa Kudličkę nocnym klubie - z błyszczącą dyskotekową kulą, skąpo ubranymi hostessami i bohaterami jakby wyciętymi z kolorowych magazynów, choćby Baronem przypominającym projektanta mody Karla Lagerfelda. Scena podzielona na pomieszczenia (każde nasycone innym kolorem) przesuwa się jak kadry w filmie, a bohaterowie poru