"Wesele Figara" w reż. Keitha Warnera w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Adam Suprynowicz w Przekroju.
W Operze Narodowej wystawiono dzieło wyjątkowo dziś aktualne. "Wesele Figara" opowiada o zależnościach seksu i władzy, o kobietach kwestionujących dominację mężczyzn. Stanowi przy tym wyzwanie, bo muzyka Mozarta, choć niby prosta, bezlitośnie obnaża wszelkie niedoskonałości wykonawcze. Libretto Lorenza da Pontego (według Beaumarchais'go) jest niemiłosiernie zawikłane, ale kompozytor i pisarz rzucają nam koło ratunkowe: tak precyzyjnej psychologii ze świecą szukać w całej historii opery. Keith Warner, ceniony brytyjski reżyser, wszechstronnie przygotował się do swojej pierwszej realizacji na polskiej scenie operowej. Wie, że Polska to "katolicki kraj, w którym wciąż jeszcze trzeba negocjować prawa gejów i kobiet", dostrzega, że "Figaro mówi o tym, co jest współcześnie złe, a co dobre w ludzkich zachowaniach, na poziomie uniwersalnym", ale twierdzi też, że celowo ubiera śpiewaków w kostiumy historyczne, by w swej inscenizacji nie iść na łatw