Kochani, nie jest lekko! Premiera wali za premierą, stos zaproszeń rośnie w szufladzie biurka, gazeta niby przytyła troszeczkę, ale tylko w piątkowych wydaniach, nadto recenzent - smutno się przyznać - ma coś w rodzaju grypy i ledwo, ledwo powłóczy nogami...
Umówimy się więc, że dziś - a pewno i w najbliższych tygodniach również - zasygnalizuje jedynie, co jest grane, gdzie grane i o co idzie mniej więcej, a jeżeli czas, miejsce, no i zdrowie pozwolą, będę do niektórych tematów i przedstawień wracał.
AMERYKA BEZ AMERYKI W klubie Estrady Łódzkiej - nowa wersja kabaretu autorskiego "Ssak". Dlaczego "Ssak" - nie wiadomo dokładnie, może dlatego, że autorzy, wykonawcy, a i widzowie również zaliczają się w większości do ssaków. Dlaczego tytuł głosi "Ameryka, Ameryka", gdy słyszymy przeważnie o Polsce, też nie wiadomo, może dlatego, żeby było bardziej tajemniczo. Tak czy owak program - rozpisany na dwie śpiewające panie. Dianę Stein i Marię Sajde-Dróżdż, jedyną pannę striptizerkę, trójkę wykonawców i autorów równocześnie. Wojciecha Dróżdża, Jerzego Pyżalskiego i Leszka Kumanowskiego oraz zespół muzyczny Andrzeja Kępińskiego - jest inteligentny, dowcipny, chwilami złośliwy, toczy się żwawo i mimo pewnych aktorskich nieporadności dobrze zapisuje w pamięci widowni. bardzo dobry jest oparty na "Lokomotywie" Tuwima półfinał. Ładnie wreszcie z jakimś pomysłem pokazany został striptiz, w finale dostało się telewizji, zarazem dramatycz