"Co ja panu zrobiłem, Pignon" w reż. Marka Siudyma w Nowym Teatrze w Słupsku. Pisze Marcin Kamiński w Głosie Pomorza.
Pierwsza premiera Nowego Teatru w nowym roku rzuca na kolana. Spektakl w reżyserii Marka Siudyma zainaugurował sezon artystyczny. Oby nie było gorzej. Farsa "Co ja panu zrobiłem, Pignon" wystawiona w sobotni wieczór w Nowym Teatrze w założeniu miała być lekką historyjką kryminalną. I pewnie we francuskim oryginale faktycznie była. Pewnie też bawiła, wyciskając łzy ze śmiechu widzom na wszystkich kontynentach, co możemy przeczytać w streszczeniu sztuki. I to chyba powinno wystarczyć za rekomendację, aby ów spektakl obejrzeć. Przyznaję, słupskim aktorom i reżyserom zdarzały się lepsze i gorsze spektakle. Niektóre były zbyt długie, inne bawiły faktycznie, wyciskając łzy lub zwyczajnie można było przy nich spędzić miło czas. W tym przypadku, niestety, można mieć problem ze zdefiniowaniem dobrej zabawy. Z opisu wynika, że jest to francuska farsa kryminalna, której wartka akcja, szybkie tempo i zaskakujące zmiany sytuacji sprawiają, że