Sanacja nas nie opuszcza. W tych czasach wojennych (od grudnia 81) kultura zajmuje się czasami przedwojennymi (sprzed września 1939). W ciągu dwóch miesięcy mieliśmy trzy premiery kinowe, i wkrótce będziemy mieli czwartą ("Znachor", według Dołęgi-Mostowicza), każda na temat "Dwudziestolecia", zaś ostatnio przeniosłem się do teatru i od razu trafiłem na "Opętanych" Gombrowicza. Wszystkie te spektakle mają nieprzerwane powodzenie, co w sumie stwarza charakterystyczny klimat o znacznej presji. Wyłania się pytanie, czy aby pasuje on do naszego aktualnego życia? I skąd się wziął? Dlaczego Polacy babrzą się w resztkach sprzed pół wieku, piszę "w resztkach", bo wszystko to nie są istotne pozycje twórczości ówczesnej: ani piosenki Ordonówny z "Miłości", ani kryminał z lat retro w filmie "Vabank", ani nawet gazetowa zarobkowa beletrystyka Gombrowicza, której sam autor nie szanował. Ta dezercja stanowi osobliwe zjawisko, niepodobne do niczego
Tytuł oryginalny
Śmiech podwórkowy, śmiech tylny
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 7