Spektakl jest swoistym połączeniem komedii obyczajowej, farsy i kabaretu, toteż jego głównym zadaniem jest wzbudzanie śmiechu - o "Baby Blues" w reż. Piotra Dąbrowskiego w Dramatycznym w Białymstoku pisze Anastazja Popławska z Nowej Siły Krytycznej.
Meandry emocjonalnych relacji partnerskich często stają się tematem dzieł teatralnych, a jeszcze częściej filmowych. Temat ten bywa podejmowany z wielu powodów: przede wszystkim jest uniwersalny, nigdy się nie nudzi, nikomu nie jest obcy, dotyka ważnych spaw i zawsze jest na czasie. "Baby Blues", najnowsza premiera w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku, oscyluje między innymi wokół skomplikowanych damsko-męskich stosunków. Kto jednak spodziewa się intensywnych przeżyć i głębokiej refleksji poczuje się lekko zawiedziony. Spektakl w reżyserii Piotra Dąbrowskiego to przede wszystkim komedia, traktująca temat związków i różnic międzypłciowych dość powierzchownie. Widz już na wstępie dostaje informację, że nie powinien liczyć na intelektualne wyżyny. Spektakl grany jest na Scenie foyer, a mini bar na tyłach sali serwuje różne napoje, także te z procentami. Popijając herbatkę czy piwko w niezobowiązującej atmosferze, stajemy się obserwatorami wy