"Fiedia Pitunin zastrzelił siei" - tymi słowami kończy się dramat Nikołaja Erdmana, a i spektakl Jerzego Jarockiego przygotowany we wrocławskim Teatrze Współczesnym. - Normalna rzecz, skoro sztuka jest o samobójcy, to jej bohater musi (a przynajmniej powinien) targnąć się na swoje życie: takie są rygory dramaturgii - wtrącą zapewne ci, którzy z utworu Erdmana znają jedynie tytuł. A przecież właśnie tacy stanowią większość. Bo w "naszej" części świata utwór Erdmana został skazany na niebyt. A wszystko tak dobrze się zapowiadało! Po sukcesie "Mandatu", debiutanckiej sztuki Erdmana, aż dwie sceny - i to jakie: MChAT oraz teatr Meyerholda - już w roku 1930, a więc tuż po napisaniu, podjęły się wystawienia "Samobójcy". Do premiery jednak nie doszło. Podczas próby generalnej wysoka komisja oznajmiła Meyerholdowi: tego grać nie wolno. Stanisławski interweniował u samego Stalina. Ten, owszem, odpowiedział. Unikowo, a jakże, zastrzegał się, i�
Tytuł oryginalny
Śmiech i zgroza
Źródło:
Materiał nadesłany
Odra nr 12