Bywają komedie "do śmiechu"; ta ma również wzruszać. "Pamiątkowa fotografia" Jerzego Jurandota przekazuje nam obraz teatru. Jest to teatr osobliwy, ponieważ autor wzniósł go z budulca własnych wspomnień. Są to także nasze wspomnienia. Gdyż jeśli nawet okoliczności nie zezwoliły nam oddychać powietrzem Qui-Pro-Quo i Małej Ziemiańskiej, to nałykaliśmy się go tyle przy okazji licznych lektur i legend, że musimy je uznać za swoje. Warszawa jazzbandowych orgii i efemerycznych nadscenek. Warszawa dowcipów Wieniawy Długoszowskiego i dowcipów Franza Fiszera. W tym nieistniejącym mieście, które tak żywe jest w naszym sercu. Stawia oto Jurandot jakiś nieokreślony Teatr Niezależny. Każe w nim klepać biedę młodemu aktorowi, łączy go miłosnym węzłem z fertyczną amantką; jej przydaje do boku siarczystego porucznika ułanów, jemu - zadurzoną w nim panienkę z teatralnej administracji. I wszystko to wrzuca w tubę czarodziejskiego kal
Źródło:
Materiał nadesłany
Żołnierz Wolności nr 47