"Pomnik" wg Mariusza Szczygła w reż. Jiříego Havelki we Wrocławskim Teatrze Lalek. Pisze Jacek Sieradzki, członek Komisji Artystycznej XXIII Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Geneza tego spektaklu wygląda jak dzieje jakiejś zwariowanej kontrabandy: tam i z powrotem przez granicę. Najpierw Mariusz Szczygieł opisał Czechom ich świat, dając krainie nazwę Gottland, nie od jakiegoś tam Herr Gotta tylko od Gotta Karela, najulubieńszego rozrywkowego tenorka demoludów. Książka polskiego reportera była, jak słuch niesie, wielkim sukcesem nad Wełtawą. Także i u nas była nader poczytna, więc próbowały za nią brać się teatry, ale nie odniosły większych sukcesów ani Joanna Zdrada w Chorzowie, ani Kasia Adamik w warszawskim Studio. Dopiero Jakub Krofta, czeski szef artystyczny Wrocławskiego Teatru Lalek skutecznie zawezwał zza Karkonoszy pobratymców, Jiřego Havelkę i Marka Zákosteleckego, tu jako scenografa, choć poznaliśmy go też jako reżysera (kapitalna inscenizacja "Węża" Marty Guśniowskiej). Bracia Czesi wzięli się żwawo za prezentowanie opowieści polskiego autora o kawałku czeskiej historii współczesnym polskim widzom.