EN

19.01.2000 Wersja do druku

Śmichy-chichy z awangardy

Teatr Montownia przyzwyczaił nas, że najlepiej czuje się w zgrabnych błahostkach scenicznych, wystawianych równie inteligentnie, co niezobowiązująco. Większość przedstawień zespołu miała na uwadze jedynie jak najszybsze pobudzenie widzów do śmiechu, miejscami nawet do rechotu. Nowy spektakl "O mój tato..." niczego istotnego do wizerunku Montowni nie wniesie. W 1959 r. Arthur L. Kopit napisał jednoaktówkę "Oh Dad, Poor Dad, Mamma's Hang You in the Closet and I'm Feeling So Sad", spolszczoną przez Adama Tama na "O mój tato, biedny tato, mama powiesiła cię w szafie na śmierć, a mnie się serce kraje na ćwierć". W tej "pseudoklasycznej tragifarsie według przyszywanej tradycji francuskiej" amerykański autor celnie sparodiował ekspansję dramatu absurdu lat pięćdziesiątych, przyjmowaną w Europie jako objawienie. Wtedy to, przypomnijmy, sztuki Becketta, Ionesco, Adamova, Geneta, Arrabala, Durrenmatta, Frischa, Osbome'a, Pintera, Weskera i im podobnych, zacz�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita, nr 15

Autor:

Janusz R. Kowalczyk

Data:

19.01.2000