"Dumanowski Side A i B" w reż. Konrada Dworakowskiego i Sebastiana Krysiaka w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Barbara Gruszka-Zych w Gościu Niedzielnym.
Przy okazji kolejnej premiery "Dumanowski Side A i B" widzowie Narodowego Starego Teatru w Krakowie znowu zostali wystrychnięci na dudka. Sceniczna opowieść o wymyślonym przez Wita Szostaka bohaterze - Jozafacie Dumanowskim, który ma obudzić prowincjonalny gród pod Wawelem, to wielka drwina z widzów, przychodzących do teatru, by obcować ze sztuką, przeżyć metafizyczny dreszcz czy po prostu posłuchać pięknej polszczyzny. Już przy wejściu zostajemy przyozdobieni kotylionami ze zdjęciami Dumanowskiego - pana w marynarce, który wedle Szostaka jest wielkim "bohaterem i ojcem Republiki", postacią ożywczą, niezbędną, by przetrwać w sennym Krakowie. Kotylion sugeruje, że będziemy uczestniczyć w zabawie. Może i ten dwuczęściowy spektakl jest farsą polegającą na obśmiewaniu grajdołowatości i prowincjonalności Krakowa, ale tak naprawdę wszystko, o czym tam mowa, "już było", jak śpiewa Rodowicz, i chciałoby się, żeby "nie wróciło więcej". Ani nas z