Krytyk napisał, iż "ambicje teatrów poznać dziś po Ślubie na afiszu; czy rezultat artystyczny dorównuje ambicjom, to już rzecz inna". Istotnie, w ostatnich miesiącach dramat Gombrowicza znalazł się na kilku scenach. I tak w łódzkim Teatrze im. Jaracza pokazał go Bogdan Hussakowski, w stołecznym Teatrze Polskim - Tadeusz Minc, w Rozmaitościach (również warszawskich) Wojciech Szulczyński, we wrocławskim zaś Teatrze Współczesnym - Andrzej Makowiecki. Owszem, są interesujące sekwencje u Makowieckiego i Minca, ale Jacek Sieradzki ma rację: rezultaty artystyczne rozmijają się z reżyserskimi ambicjami. Zdarzył się przecież spektakl wybitny - "Ślub" Jarockiego w Starym Teatrze (zauważa to również recenzent "Polityki"). Przedstawienie to zdumiewa gęstością scenicznej materii i klarownością reżyserskich zamierzeń. I nie tylko w tym rzecz, iż inscenizator wie dobrze, po co ubrał Pijaka w kapelusz (panuje nad wymową inscenizacyjnych szczegółów, ich
Tytuł oryginalny
"Śluby" Jarockiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Odra nr 9