Kiedy rozlega się wystrzał z "moździerzyka", a damy wpadają w omdlenie, od lat 160 z okładem widownia trzęsie się ze śmiechu. Nie tylko wtedy: "Damy i huzary" niemal bez reszty zostały podporządkowane zasadzie triumfującego śmiechu, jak na farsę przystało, choć tak naprawdę wcale tu nie do śmiechu. Jak dowodnie wykazał Boy, ta historia stręczenia własnej córki podstarzałemu a majętnemu bratu mało powabne wystawia świadectwo swoim czasom. A jednak mimo interesowności energicznych babsztyli, dla niepoznaki zwanych damami, poczciwi huzarzy padają ich łatwym łupem. Ich "śluby huzarskie" i antykobiece pakty pękają równie łatwo jak późniejsze u Fredry śluby panieńskie. Wprawdzie huzarzy przychodzą po rozum do głowy, ale jednego ze swoich wydają na łup płci pięknej. Jednak najmłodszego, a to - jak powiada kapelan - "uchodzi". "Damy i huzary" to nieodmiennie utwór wymarzony dla aktorów, w którym nie ma ról puszczonych i prawie wszyscy
Tytuł oryginalny
Śluby huzarskie
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Codzienne nr 86