PRZYZNAJĄC wielkość Gombrowiczowi nie obszedł się najlepiej z Jego "Ślubem" prof. Artur Sandauer. Zarzucił tej sztuce rezonerstwo. "Ślub" jest zbyt senny i zbyt rozluźniony, zanadto pijany i zanadto trzeźwy - stwierdził w wywiadzie udzielonym Barbarze Osterloff bezpośrednio po premierze tej sztuki w Teatrze Dramatycznym w Warszawie ("Teatr" nr 10/1974). Zresztą do samej inscenizacji Jerzego Jareckiego prof. odnosi się łaskawie podkreślając świetność scenografii Zofii Zachwatowicz. Minęło blisko 10 lat i "Ślub" przewędrował przez kilka scen polskich. Oglądaliśmy przedstawienie Krystyny Skuszanki w Teatrze Słowackiego w Krakowie (1975), następnie wystawił tę sztukę w swojej reżyserii i scenografii Jerzy Grzegorzewski na scenie Teatru Polskiego we Wrocławiu (1976), zainteresowała się także "Ślubem" zagranica. Po światowej premierze na scenie Theatre Recamier w reżyserii Jerzego Lavelli przyszły inscenizacje: w sztokholmskim Królewskim Tea
Tytuł oryginalny
"Ślub" w czerni
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 213