Jeśli równie wysoko ustawić poprzeczkę warszawskim teatrom, to okaże się, iż mimo wielu nowych spektakli, to takich, po których ręce same - jak się powiada - składają się do oklasków, raczej próżno by szukać. Myślę, że - pozostając przy sportowej przenośni - najwyżej podskoczył Teatr Współczesny nową inscenizacją Ślubu Gombrowicza. To znaczy - nową, jak nową, Krzysztof Zaleski opracował ją już parę lat teamu w szkole teatralnej, natomiast teraz po raz pierwszy przedstawił na profesjonalnej scenie. Z inscenizacji "Ślubu", jakie dotychczas miałem okazję oglądać, ta wydaje mi się jakby najbardziej przejrzysta, najbardziej konsekwentna, wyraźnie oddająca to, co mówił o swej sztuce sam Gombrowicz: "Ślub jest snem. Snem Henryka, żołnierza polskiego podczas ostatniej wojny (...). W tym nie dochodzą do głosu lęki Henryka o rodzinę pozostawioną, ale niepokoje bardziej zasadnicze człowieka współczesnego na przełomie epoki..." Zaleski
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Warszawski