"Carmen" w reż. Laco Adamika w Operze Krakowskiej. Pisze Anna Woźniakowska w Dzienniku Polskim.
Na tę premierę czekaliśmy z ciekawością. "Carmen" Georgesa Bizeta niezmiennie wzbudza zainteresowanie miłośników nie tylko pięknego śpiewu, ale i teatru, bo to dramat krwisty, pełen prawdziwych emocji, jest więc wdzięcznym polem poczynań reżyserskich. W Krakowie sięgnął po niego Laco Adamik, wytrawny człowiek teatru i opery. Mogliśmy się więc spodziewać interesującego spektaklu. Najbardziej jednak ekscytował melomanów udział w premierowym spektaklu Małgorzaty Walewskiej, która do partii Carmen wydaje się wręcz urodzona, co udowodniła kilkoma wspaniałymi kreacjami tej roli. W piątek wydawało się, że dziesiąte już jej wcielenie w postać nieskrępowanej niczym Cyganki będzie kolejnym sukcesem. Już samo pojawienie się na scenie artystki mającej w ruchach coś z leniwej kotki zelektryzowało widzów. Ale śpiew ich zaniepokoił, zwiastował coś niedobrego... Opisany powyżej wypadek - mocno przeżywany zarówno przez publiczność, jak i