Katowicki Teatr Śląski zaprasza dzisiaj na polską prapremierę sztuki "Glenn". Rozmawiamy z Tadeuszem Bradeckim, reżyserem spektaklu.
Studiował pan aktorstwo, potem, z powodzeniem wykonywał ten zawód. Powiedział pan jednak, że zdawał sobie sprawę z barier, których nigdy nie pokona. O jakich barierach pan myślał? - Och, to było tak dawno. Skończyłem szkołę w 1977 roku. Dość szybko zdałem sobie sprawę, że występowanie na scenie, nie jest powołaniem mojego życia. To bardzo trudny zawód, trzeba mieć warunki, pewną odporność psychiczną. Doszedłem do wniosku, że zdecydowanie bardziej ciekawi mnie sytuacja człowieka, który odpowiada za kształt spektaklu, który nie tyle musi męczyć się pokazywaniem własnej twarzy na scenie, ile raczej odpowiada za to co jest sensownością przekazu jakiego w spektaklu dokonujemy. Natychmiast po ukończeniu wydziału aktorskiego, równolegle z podjęciem pracy w teatrze, rozpocząłem studia na reżyserii. To zresztą normalna droga w przypadku wielu ludzi zawodowo uprawiających reżyserię; zaczynają od aktorstwa. Czy aby nie za