EN

26.08.2015 Wersja do druku

Śląskie strachy

Gwara to język widzenia świata, podróż wehikułem - nie wiem, czy dzieci też tak to widzą, ale myślę, że możemy je w taką podróż zabrać - z Martą Hankus, Aleksandrą Żydek i Tadeuszem Dylawerskim, prowadzącymi warsztaty w Centrum Kultury w Knurowie, rozmawia Joanna Krukowska.

Co oznacza słowo kromlojter? Marta: Żyrandol. Zonynbrele? Ola: Okulary przeciwsłoneczne. Zicherka? Tadeusz: yyyyyy... Agrafka? Ja jestem Krakusem! No dobra, to dziewczyny są z Knurowa. Jaka jest specyfika tego miasta? Czymś szczególnym się wyróżnia na tle innych śląskich miejscowości? Marta: Przede wszystkim, nie ma znaczenia, z której strony się do Knurowa wjeżdża - zawsze widać kopalnię. To ona dominuje tutejszy krajobraz i determinuje życie. Ola: Dużo osób tu przyjechało pracować, szczególnie ze wschodu - to czasem słychać w mowie. Czyli nie mówi się jednak gwarą w Knurowie? Ola: U nas się od zawsze "godało" w domu, ale teraz w Knurowie naprawdę rzadko ludzie mówią po śląsku, szczególnie w porównaniu do Rybnika, czy Rudy Śląskiej, gdzie gwarę słychać na ulicach, w sklepach... Skąd więc pomysł na projekt poświęcony gwarze właśnie? Marta: Gwara zawsze była bliska mojemu sercu, należałam do koła regionalnego, wymyślała

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

mat. własny

Autor:

Joanna Krukowska

Data:

26.08.2015

Wątki tematyczne