- Kiedy artysta kolaboruje z władzą, zawsze się to kończy dla niego źle. A dziś wielu artystów musi się dostosować do nowej sytuacji - mówi Robert Talarczyk, dyrektor Teatru Śląskiego w Katowicach, reżyser, aktor, autor scenariuszy.
Wizytówką Teatru śląskiego za dyrekcji Roberta Talarczyka stały się śląskie spektakle, przygotowywane w ramach cyklu "Śląsk święty/Śląsk przeklęty". Teraz Talarczyk zapowiada zmianę formuły. Mówi że nie chce Śląska zamykać na kłódkę, ale będzie o nim opowiadać w inny sposób, bez sentymentalizmu, bez utajonej pretensji do Polski i zanurzania się w sosie sprzed kilkudziesięciu lat Anna Ładuniuk: Na początek "Piąta strona świata" według prozy Kazimierza Kutza, a potem już jako dyrektor, którym jest pan od trzech sezonów, kolejne śląskie tytuły: "Czarny ogród", "Skazany na bluesa", "Morfina", "Western". Jakiś czas temu w jednym z wywiadów przyznał pan, że jeśli ktoś mógłby być pana mistrzem, to właśnie Kutz. I teraz cyklem śląskim w teatrze kontynuuje pan to, co on robił o Śląsku w kinie? Robert Talarczyk: Miałem taką dewizę, którą przedstawiłem startując w konkursie na dyrektora Teatru Śląskiego, że z jednej strony b�