"Polterabend" w reż. Tadeusza Bradeckiego w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Wojtek Kałużyński w Dzienniku - Kulturze.
Nowy dyrektor artystyczny Teatru Śląskiego Tadeusz Bradecki na reżyserski debiut na katowickiej scenie wybrał sztukę o Śląsku opowiadającą i po śląsku napisaną. Z "Polterabend" Stanisława Mutza wycisnął tyle, ile zdołał. Po sukcesie "Cholonka" Janoscha w Teatrze Korez inne śląskie sceny zaczęły się interesować śląskim repertuarem. Tyle, że dobrze napisanych sztuk z tej kategorii właściwie nie ma. Na teatralne deski trafiały więc np. strzępki socjologicznych badań ("Wszyscy odchodzą w ciemność" w Gliwicach) albo wspomnienia profesora Jacka Rykały (katowicka "Mleczarnia"). Premiera "Polterabend" udowadnia, że o scenicznym "śląskim" tekście rangi "Cholonka" można tylko marzyć. Sztuka Mutza napisana w całości gwarą próbuje wpisać śląskość w symboliczne losy archetypicznej rodziny. Rodzina jest oczywiście wielopokoleniowa, oczywiście górnicza. Oczywiście rozdarta między kulturą niemiecką a polską i z tego też powodu mielona w mły