EN

26.04.2010 Wersja do druku

Śladem pośladków

W (...) teatrze panuje często przyzwolenie na pokazywanie widzom rzeczy nieskończonych, niedopracowanych - zgoda na brak rzemiosła. Uważam, że w teatrze "poszukiwać" można na etapie prób, ale potem trzeba coś "znaleźć" przed premierą, żeby pokazać widzowi - pisze Jacek Sieradzki w Odrze.

Joanna Szczepkowska Trochę wstyd wracać do tej sprawy. I wpisywać się w melodyjki kurantów stabloidyzowaej kultury, która z rozkoszą zajęła się sztuką sceniczną dopiero wtedy, gdy znana i rozpoznawalna aktorka pokazała na premierze słynnemu reżyserowi gołe pośladki. Raz wreszcie teatr wylazł ze swej niszy dla hobbystów i, jak mówią, rozkwitł na ustach opinii publicznej. Chyba nigdy moja zawodowa wiedza nie miała takiego jak w te dni wzięcia w podnieconych pogaduszkach gremiów towarzyskich. "Jak to było? Wypięła się na niego? To on ją teraz pewnie wywali? Już wywalił?! Prowokowała i prowokowała, to teraz ma. E, pewnie się tak umówili. Dla reklamy. A nie chodziło o seks? Nie, przecież on tylko chłopców. Wszyscy oni tacy. A może ona wiedziała, że on jej nie toleruje, więc wolała zawczasu wywołać skandal? Robiła sobie publicity do następnych ról? Bo jeśli nie, to właściwie po co jej to było?". Po co? Z punktu widzenia tabloidu wiadomo

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Śladem pośladków

Źródło:

Materiał nadesłany

Odra nr 4/04.2010

Autor:

Jacek Sieradzki

Data:

26.04.2010

Wątki tematyczne