"Noc Helvera" Ingmara Villqista w reż. Bogajewskiej w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Małgorzata Karbowiak w e-kalejdoskopie.
To przedstawienie - z wizualną agresją, teatralne "do bólu" - robi duże wrażenie. Może się odnosić i do dzisiejszego świata, w którym coraz trudniej nam się znaleźć. Dramat dwojga bliskich sobie ludzi, którzy w obliczu zagrożenia nie są w stanie sobie pomóc, jest zawsze fotogeniczny, "na czasie". On (u Villqista syn, tu partner), z psychicznym niedowładem i chorobliwą atencją do wszystkiego co militarne; ona, z balastem przeszłości, widzi w czasie tytułowej nocy świat nie wielki siłą jak Helver, a w rozpadzie. On, uszczęśliwiony wojskowym drylem na manifestacji, chce podporządkować i ją manipulacjom paramilitarnej organizacji dopuszczającej się zbrodni. Ona nie umie i nie chce "być taką jak wszyscy". Dlatego zaliczana jest do "ścierwuchów". I właściwie to wszystko, co wiemy. Wiemy z tekstu sztuki. Ale dramat bohaterów został tu opowiedziany jeszcze dwoma innymi, pozaliterackimi, językami, funkcjonującymi jakby samoistnie. To duży walor pr