Trwający niemal miesiąc Festiwal Okupacyjny Teatru Ósmego Dnia w Poznaniu dobiegł końca. Ciąg najróżniejszych form upolitycznionej sztuki (czyli zabierającej głos w sprawach o charakterze społecznym) oraz sztukowania polityki był odpowiedzią na presję stosowaną wobec instytucji kultury przez władze Poznania, która apogeum osiągnęła w decyzjach dotyczących Galerii Miejskiej Arsenał w ubiegłym roku i Teatru Ósmego Dnia w bieżącym - pisze Joanna Żabnicka w serwisie eCzasKultury.pl.
Organizatorzy chcieli "[...] stworzyć przestrzeń do dyskusji, która nie zamknie się jednego wieczoru - dyskusji o sytuacji artystów, instytucji kultury i ich relacji z władzą. O formach partycypacji i sprzeciwu wobec politycznych decyzji". Festiwal Okupacyjny zbiegł się w czasie z 50-leciem działalności Teatru Ósmego Dnia. O tej instytucji ostatnimi czasy było głośno z powodu niefortunnej wypowiedzi dyrektorki, Ewy Wójciak, jej odwołania oraz skandalicznego cięcia, dokonanego przez miasto w budżecie teatru, które niemal równoznaczne było z niemożliwością jego działalności. Wszystkie te okoliczności sprawiły, że rzeczywistość artystyczna Ósemek zdominowana została przez przepychanki na gruncie politycznym - i nic w tym przecież dziwnego: to walka o byt albo niebyt tej instytucji. Dlatego też Festiwal Okupacyjny przyjął właśnie taką, a nie inną formułę. Nikt już dzisiaj się nie łudzi - zwłaszcza po odwołaniu "Golgota Picnic" - że dzię