EN

2.11.2010 Wersja do druku

Łysa śpiewaczka przed kamerą

To zdumiewające, jak programowo nieteatralne dramaty Eugene'a Ioneski pasują do współczesnych czasów. Pół wieku temu wywróciły sceniczne tradycje, dziś wydają się idealnie korespondować z chaosem rzeczywistości. Nowa premiera Teatru Zagłębia w Sosnowcu jest tego doskonałym przykładem. I choć reżyser Grzegorz Kempinsky to i owo do tekstu dopisał, nie zmienił przecież wymowy "Łysej śpiewaczki". To wciąż opowieść o tym, że możemy do siebie mówić godzinami i ani przez minutę siebie nie słuchać. I o tym, że próżna gadanina, byle przybrana w kwieciste frazy, potrafi sprawiać wrażenie zaangażowanej dyskusji ideologicznej. Konstrukcja spektaklu opiera się na... ramówce telewizyjnej. Ze sceny słychać dżingle audycji informacyjnych i seriali, a pomiędzy bohaterami krąży Kierownik Planu. Ionesco, choć jego sztuka ma gorzki smak, napisał groteskę. Kempinsky tę groteskę wyolbrzymił, bezlitośnie obnażając pustosłowie telewizyjnych debat,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Łysa śpiewaczka przed kamerą

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Dziennik Zachodni nr 256

Autor:

Henryka Wach-Malicka

Data:

02.11.2010

Realizacje repertuarowe