"Jeszcze jeden do puli?!" w reż. Tomasza Dutkiewicza w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Michał Lenarciński w Dzienniku Łódzkim.
Teatr Powszechny w Łodzi zatrudnia kierownika literackiego i sekretarza literackiego, a nawet osobę, której profesja określona jest w programie teatralnym jako "opiekun, zdrowa żywność". Do napisania artykułu o farsie zaprasza znakomitego specjalistę Michała Łachmana. I mimo to wystawia farsę Raya Cooneya i Tony'ego Hiltona "Jeszcze jeden do puli?!". W niedobre analizy literackie nie wierzę, nie podejrzewam też opiekuna, że przyrządza niezdrową żywność. A i Michała Łachmana nie podejrzewam o stronnicze schlebianie akurat temu tytułowi. Dlaczego więc "Jeszcze jeden do puli?!'? W .Powszechnym" to pytanie brzmi inaczej: dla kogo? Dla Jacka Łuczaka. Ta farsa Cooneya i Hiltona do wybitnych osiągnięć spółki nie należy; jest płyciutka i wątlutka, za to oparta na ciekawym formalnie, choć naturalnie idiotycznym pomyśle z punktu widzenia logiki. Ale nie o nią w farsie zabiegamy. Ów pomysł to napisanie dla jednego aktora kilku równoległych ról. W pierwsz