"Puppenhaus. Kuracja" Magdy Fertacz w reż. Jędrzeja Piaskowskiego w TR Warszawa. Pisze Łukasz Maciejewski na stronie AICT.
Tak było, tak nie było, jakie to ma znaczenie. Jakieś jednak ma. "Puppenhaus. Kuracja" Jędrzeja Piaskowskiego według tekstu Magdy Fertacz, jeden z tych małych, peryferyjnych spektakli TR Warszawa, który naraz okazuje się przedsięwzięciem dla tego teatru najistotniejszym (tak było przecież również w przypadku "Holzwege" Kalwat), bazuje na historycznym konkrecie, ale staje się repetycją z każdej historii. Historii obwarowanej epitetami: druga, światowa, ale i tej bez epitetów. Wojna na bohaterstwo i brak bohaterstwa, batalia na prawo do kłamstwa i szczerości, do odwagi i hipokryzji. Jędrzej Piaskowski wrażliwie - to chyba najlepsze określenie - zbiera opowieści o powojennych ostracyzmach, wojennej walce chuci z rozumem, albo o cwanych dupodajkach pod solarium Adolfa H. i pokazuje je bez retuszu. Dlatego ogląda się ten spektakl-performens, spektakl-taniec i spektakl-widmo z rosnącym niepokojem. Tak, niepokój. Nie chodzi o względy artystyczne, "Puppenhaus"