Nie ulegało dla mnie wątpliwości,iż lament Macieja Słomczyńskiego na łamach "Krakowa" (nr l, 1989), że władza go jeszcze nie prosi na salony i nie nagradza za trudy, znajdzie swój optymistyczny epilog. I oto władza przydzieliła mu nagrodę ministra Krawczuka pierwszego stopnia, głównie za przekład Szekspira dzieł wszystkich. To polska prawidłowość, przeto "piekło" przestało M. S. palić, jak go paliło, gdym był nieostrożny wyłożyć publicznie te prostą prawdę, że M. S. nie ma pojęcia o Szekspirze, że go gwałci, maceruje, wyonacza robi z niego grafomana i idiotę na skale światową. W rozmowie z M.S. w owym nrze "Krakowa" Jan Pieszczachowicz pyta: "Czy sadzi Pan, że z pozycji tradycjonalizmu atakował Pana przekłady np. Bohdan Drozdowski?". Odpowiedź M. S.: "To jest jakaś prawidłowość polskiego piekła. Myślę, że jestem nie do wytrzymania dla tłumaczy czwartorzędnych. Nie byłby pan Drozdowski, to byłby inny profesor, który
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie nr 36