Czy do dzieła takiego jak "Diabły z Loudun" - dzieła o niezwykle tragicznej treści, poruszającego przy tym trudne, a po dziś dzień aktualne problemy moralne, i o niełatwych w percepcji założeniach konstrukcji muzycznej - można w jakimkolwiek sensie odnieść przymiotnik "popularne"? Każdy powie oczywiście, że nie, że żadną miarą; ale - z drugiej strony - jak określić dzieło, które w ciągu dwudziestu jeden zaledwie lat od prapremiery doczekało się już, jak słyszymy, trzydziestu prawie inscenizacji w różnych krajach? Czy nie nasuwa się tu mimo woli miano "najpopularniejszej spośród współczesnych oper"? Bo przecież, gdy idzie o sławę i właśnie popularność na szerokim świecie, to z "Diabłami" mógłby iść w paragon chyba tylko wcześniejszy o kilka zaledwie lat "Konsul" Menottiego. Popularność na szerokim świecie... Tak, oczywiście, ale nie w ojczystym kraju. Przedstawienie "Diabłów z Loudun" w Stołecznym Teatrze Wielkim z 1975 roku, p
Tytuł oryginalny
Łódzkie "Diabły z Loudun"
Źródło:
Materiał nadesłany
Ruch Muzyczny Nr 17