- Łódź była dla mnie pięknym miastem. Chodziłam na łyżwy, na spacery do Parku Poniatowskiego. Tyle, że miasto nie było czyste, choć dozorcy pewnie bardziej niż dziś dbali o porządek. Ale rynsztokami płynęły wszystkie nieczystości... Pamiętam spacery z psem, pięknym dogiem, na Plac Hallera. Nie zapomnę spacerów Piotrkowską - wspomina aktorka WIESŁAWA MAZURKIEWICZ-LUTKIEWICZ.
Anna Gronczewska: Odwiedza Pani czasem Łódź? Wiesława Mazurkiewicz-Lutkiewicz: Oczywiście, choć nie tak często jak bym chciała. W Łodzi mam przecież rodzinę. Co prawda nie żyje już moja siostra, ale mieszkają w moim rodzinnym mieście jej dzieci. No i w Łodzi mam groby. Na Starym Cmentarzu pochowane są moja mama, babcia. Bardzo zmieniło się Pani rodzinne miasto? - Bardzo! Przecież Piotrkowska zrobiła się piękną ulicą, choć lubiłam ją też taką jaką była przed laty. Mieszkałam na ulicy l Maja, blisko Gdańskiej. A na ulicę Gdańską chodziłam do szkoły aktorskiej. Mieściła się tam, jeszcze nie na Targowej . Dzieliła budynek z konserwatorium. Wrócę do czasów Pani dzieciństwa, które spędziła Pani w Łodzi. Jakie ono było? - To oczywiście było przedwojenne dzieciństwo, bo urodziłam się w 1926 roku. W 1939 roku bardzo przeżywałam oczekiwanie na wyniki egzaminów do gimnazjum. W Łodzi było przecież tylko jedno Państwowe Gimnazjum