Spektaklem "Czas Terroru" Legnickiego teatru im. Heleny Modrzejewskiej rozpoczął się wczoraj festiwal Łódź Czterech Kultur.
Ta impreza to pokłosie kłótni, których w łódzkim magistracie ostatnio nie brakuje (min. słynny spór o Festiwal Camerimage). Zainicjowany 8 lat temu Festiwal Dialogu Czterech Kultur, który jako głos sztuk i kultur: polskiej, żydowskiej, niemieckiej i rosyjskiej, zdobył uznanie i rozsławił kulturalnie Łódź skończył się. Wiosną tego roku władze Łodzi rozwiązały umowę z dotychczasowymi organizatorami Festiwalu Dialogu Czterech Kultur i Fundacją, która jest właścicielem praw do jego nazwy i znaku. Powodem takiej decyzji było m.in. naruszenie przez organizatorów imprezy dyscypliny finansów publicznych, brak procedur kontroli i nadzoru finansowego. Jednak już wtedy władze miasta zapewniały, że impreza - pod inną nazwą i w innej formule - będzie kontynuowana. I jest w nieco innej formule i z okrojonym programem, choć jej nowy dyrektor przywiązany jest do tradycji. Bogdan Tosza podkreśla w wywiadach, że hasło tegorocznej edycji "Powroty - nawiązuje