W weekend na głównej ulicy Łodzi rozgościli się aktorzy, lalkarze i muzycy z ośmiu państw Europy i Ameryki Południowej. Przyjechali na czwartą edycję Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Ulicznej TrotuArt.
Impreza rozpoczęła się w karnawałowym stylu. Piotrkowską przemaszerował barwny pochód artystów i widzów. Szczudlarze puszczali bańki mydlane, rycerze prezentowali broń, wielki smok ryczał i straszył dzieci, aktorzy przyciągali wzrok egzotycznymi kostiumami, a muzycy zagłuszali wszystkich rytmem bębnów i piskiem gwizdków. - Jestem bardzo zadowolony - mówił Waldemar Wolański, dyrektor teatru Arlekin, który organizuje TrotuArt. - Najważniejsze, że pogoda dopisała. Mamy wielu widzów, na pewno więcej niż w ubiegłym roku. Podczas festiwalu trudno było przejść Piotrkowską i nie natknąć się na spektakl albo koncert. Artyści rozłożyli się na placu Wolności, w pasażu Schillera i Rubinsteina, pod DH Magda, przy ławeczce Tuwima. W sobotni wieczór ożyło Stare Miasto. Rewelacyjnego "Don Quixota" przywiózł tam holenderski Teatr Gajes. Artyści dziesięć godzin montowali scenografię. Na rynku stanęły ogromne metalowe konstrukcje i jeżdżące