Przez wakacje Pinokio zmienia się w muzeum lalek. Dziwne, bo można w nim dotykać eksponatów. Byle nie rączkami od lodów...
To dziewiąta wystawa lalek w Teatrze Lalki i Aktora Pinokio. - Wszystko inne jest pozamykane. Ile razy można iść do Zoo? - pyta retorycznie Krystyna Filipiak, aktorka i inspicjentka Pinokia. Po wystawie oprowadza już dziewiąty rok. - Niektórzy goście też odwiedzają ją któryś rok z rzędu i wertują kronikę w poszukiwaniu swych poprzednich wpisów. Mamy gości z Polonii z Kanady, USA, Australii, Cypru... - wymienia. Faktycznie, pośród zachwytów wykaligrafowanych dziecięcą ręką w kronikach można natknąć się na nawet na wpis po arabsku! - Goście zza granicy, którzy zaglądają do nas pierwszy raz, są zdumieni. Bo na Zachodzie nie istnieje instytucjonalny teatr lalek - mówi Waldemar Wilhelm, dyrektor Pinokia. Na widowni, scenie, w foyer i za kulisami można będzie oglądać prace Elżbiety Iwony Dietrych, Wiesława Jurkowskiego, Ryszarda Warcholińskiego. Swoją salę będzie miał Dariusz Panas; ostatnio autor fantastycznej scenografii do "Jasia i Małgosi