EN

9.09.2005 Wersja do druku

Łódź teatralna. Smutna wdówka

Ciężkich doczekaliśmy czasów, skoro nawet klasyczna operetka, która winna kojarzyć się nieodmiennie z lekką, frywolną akcją, przepychem scenografii i szampańskim humorem, wygląda obecnie na scenie jak poważny egzystencjalny dramat. Takie właśnie zaskoczenie przeżyli widzowie podczas premiery "Wesołej wdówki" w Teatrze Muzycznym. Zdawałoby się: czegóż można się doszukać w błahej historyjce o zagubionym wachlarzu? Co da się wykrzesać z tak konwencjonalnej pary, jak tytułowa wdówka z milionami i jej niesforny amant hulaka? A jednak młody reżyser zaskoczył w tym względzie wszystkich, zwłaszcza publiczność starszego pokolenia. Przede wszystkim jego główna bohaterka jest tylko pozornie wesoła. Chociaż ma niby wszystko: młodość, urodę i pieniądze, na jej zachowaniu kładzie się cień smutku, związanego ze świadomością, jak bardzo wszystkie te dary losu są ulotne i nietrwałe. Dlatego też Hanna Glawari w tej interpretacji (dobrze zagrana i

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygiel Kultury nr 4-6

Autor:

Witold Jabłoński

Data:

09.09.2005

Realizacje repertuarowe