EN

7.01.2005 Wersja do druku

Łódź. Tadeusz Kozłowski o wyjazdach opery

- Gdybyśmy grali walczyki i poleczki Straussa, to moglibyśmy mówić o chałturze. A przecież my jedziemy z "Makbetem", nad którym ciężko pracowaliśmy - mówi Tadeusze Kozłowski, dyrektor artystyczny Teatru Wielkiego [na zdjęciu].

Krzysztof Kowalewicz: W styczniu w repertuarze Teatru Wielkiego są tylko dwa spektakle, w lutym - sześć. Podoba się Panu ten repertuar? Tadeusz Kozłowski: Jest taki, jaki musi być. Został podpisany kontrakt na wyjazd zagraniczny. W tym czasie wystąpimy aż 16 razy w różnych miastach holenderskich i belgijskich. Wolałbym zagrać w Łodzi kilkanaście razy, no ale brakuje na to i środków, i możliwości. Wyjazdy promują naszą działalność, a poza tym mają niebagatelne znaczenie dla pracowników teatru. Dzięki tournée do bardzo skromnych, wręcz żenujących zarobków, jakie możemy zaproponować, ludzie mają dochody, które pozwalają im godnie żyć. Jeżeli młody człowiek, który ma rodzinę, dostaje na rękę 700 zł, to jest nie tak. Na wyjeździe można zarobić czteromiesięczną pensję. Gdybyśmy co roku dostawali jako teatr w ramach dotacji nie 15 mln złotych, ale euro, to przestalibyśmy narzekać, grali z coraz lepszymi rezultatami i coraz większym

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nie gramy chałtur za granicą

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Łódź nr 5

Autor:

Krzysztof Kowalewicz

Data:

07.01.2005

Wątki tematyczne