Miasto chce ugody z projektantami Specjalnej Strefy Sztuki.
SSS miała być monumentalnym gmachem w Nowym Centrum Łodzi. Planowano, że w długim na 200-metrów budynku o wyglądzie szklanej rury znajdą się: muzeum sztuki, pracownie, kino, teatr, powierzchnie handlowe i usługowe oraz sale konferencyjno-seminaryjne.
Po 100 mln zł na budowę obiecały samorządy: miasta i województwa. 200 milionów zł miała dać Unia Europejska. W 2009 roku okazało się, że na unijne dofinansowanie szanse są małe. A już wtedy projekt SSS kosztował miasto 5,5 mln zł. W 2010 roku zapłaciliśmy niemieckiej pracowni Mueller Architekten kolejne 4,2 mln zł. W tym samym roku miasto zdecydowało się zerwać umowę z berlińskim biurem, bo jeden z jego podwykonawców poskarżył się, że niemieccy architekci mu nie płacą i nie przekaże swoich praw do części projektu. W 2011 roku kolejny cios. Prezes Urzędu Zamówień Publicznych zaczyna kontrolę w SSS. Po półtora roku stwierdza, że przy wyborze projektanta gmachu naruszono Ustawę o zamówieniach publicznych. Dzisiaj magistrat sądzi się z architektami i samorządem województwa. Tym pierwszym zapłacił już w sumie 18 mln zł za projekt SSS, którego nie ma prawa modyfikować. Z marszałkiem miasto przegrało sprawę o współfinansowanie d