- Skoro spektakle powstają w przyczepach campingowych lub dworcowych poczekalniach, to nie widzę przeciwwskazań, żeby robić dobry teatr w centrum handlowym - mówił w Mariusz Pilawski w pierwsze urodziny Teatru Małego.
Przez rok teatr odwiedziło 7,5 tysiąca widzów. Niewiele. - Marketing to nasza pięta achillesowa. Manufaktura pomaga, ale nie może traktować nas inaczej niż pozostałych 310 najemców. Liczymy na pocztę pantoflową. - mówi Pilawski. Teatr Mały pokazał osiem premier (tyle samo, co Teatr im. Jaracza na trzech scenach), m.in.: "Emigrantów" [na zdjęciu], "Zbrodnię i karę" czy "Kukłę". - Można zarzucać nam artystyczny chaos, nie będę zaprzeczał. Ale z chaosu już nie raz w historii rodziły się wielkie rzeczy - mówi Pilawski. Najchętniej oglądane było "Morderstwo w hotelu" i "Trzy razy łóżko". - Te drugie przygotowujemy w wersji angielskojęzycznej. Zobowiązuje nas sąsiedztwo hoteli i chęć zapewnienia rozrywki zagranicznym gościom - wyjaśniał dyrektor. Najmniej widzów obejrzało "Krawca Niteczkę z Miasta Łodzi" - Zagraliśmy go 13 razy, a obejrzało go zaledwie dwustu widzów - podsumowuje dyrektor. Z czego utrzymuje się prywatny teatr? - Ni