Dyrektorzy łódzkich instytucji artystycznych myślą tylko o jednym - o pieniądzach. Nie są zachłanni, ale brakuje im na przetrwanie. Fundusze unijne niewiele poprawią sytuację - pisze Krzysztof Kowalewicz w Gazecie Wyborczej - Łódź.
Porównaliśmy tegoroczny budżety z ubiegłorocznym. Nie jest dobrze. Dyrektorzy znów będą myśleli przede wszystkim o tym, skąd wziąć dodatkowe pieniądze na przetrwanie. To już staje się nudne. Przy niemal każdej okazji dyrektorzy teatrów i muzeów narzekają na skromne środki. Tylko cudem udaje się realizować ciekawe premiery i interesujące wystawy. W tym roku również nie wzrosły wydatki na kulturę. Budżety Teatru Jaracza i Muzeum Sztuki są większe dlatego, że placówki dostały po kilka milionów złotych na wkład własny w realizowane projekty unijne. W przypadku niektórych placówek trzeba by podać kwotę co do złotówki, żeby zauważyć minimalny wzrost do roku ubiegłego. Urzędnicy przydzielili instytucjom fundusze niemal identyczne z ubiegłorocznymi. - A gdzie wyrównanie inflacji? Skąd mamy wziąć na podwyżki dla pracowników? - pytają dyrektorzy. Biadolenia i narzekania nie mają końca. Oto lista żali i potrzeb tylko niektórych dyrekt