- W napięciu czekam na reakcje widzów na program Festiwalu Łódź Czterech Kultur. Utrzymaliśmy interdyscyplinarny charakter festiwalu i refleksję nad wielokulturowością Łodzi - mówi "Gazecie" Bogdan Tosza [na zdjęciu], dyrektor rozpoczynającego się za dwa tygodnie festiwalu Łódź Czterech Kultur.
Joanna Rybus: Czy jest w programie wydarzenie, które uznaje Pan za najważniejsze? Bogdan Tosza: Program jest zrównoważony. Nie ma w nim dominującej gwiazdy. Będzie poeta Ryszard Krynicki, tłumaczka Ksenia Starobielska, choreograf Boris Ejfman oraz Kwartet Śląski. Wielu widzów po raz pierwszy zobaczy Barakah, skromny teatr z krakowskiego Kazimierza ze spektaklem na podstawie tekstu Hanocha Levina, najważniejszego dramaturga izraelskiego. Zobaczymy "Czas terroru" na podstawie "Róży" Stefana Żeromskiego w reż. Lecha Raczaka, znanego z Teatru Ósmego Dnia. Będzie przedstawienie Sceny Prapremier InVitro, uznane przez Ministerstwo Kultury za najlepszy spektakl 2009 r. Długo mógłbym wymieniać. Dla mnie każde z wydarzeń jest ważne. Dlaczego w programie festiwalu umieścił Pan spektakle, które na co dzień możemy oglądać w Teatrze Jaracza, czyli "Dybuk" i "Przypadek Iwana Iljicza"? - Z dwóch powodów. Po pierwsze, tak rozumiem ideę założycielską Witolda