Łódzkiej "Przechowalni" stuknęło 10 lat. - Jak obchodzi się taki jubileusz? Wszystko zależy od wieku - wyjaśniał Artur Andrus na rocznicowym koncercie w Teatrze Jaracza. - Dziesiąte urodziny syna świętuje się w hipermarkecie, a dekadę istnienia firmy już w więzieniu.
Artyści "Piwnicy" na scenie Teatru Jaracza ustawili kufry, kuferki i walizy. W rogu stół dla gospodarzy, w tle wielka pajęczyna, ale tego wieczoru nie trzeba było nikogo łapać w sidła. Mimo drogich biletów wielbiciele humoru i nostalgicznych utworów literacki zapełnili parter i balkon. Andrusa wspierał przez " video-telefon" Andrzej Poniedzielski z Toronto. - Jestem poetą wmówionym, to znaczy, że wmówiono mi, iż jestem poetą - mówił z ekranu Poniedzielski. - Ani Słowacki, ani Mickiewicz nic znaczącego w kraju nie napisali, dopóki nie byli wygnani. Dlatego sam się wygnałem, by stworzyć moje mały "Dziady". Prowadzący żartami bawili nie tylko publiczność, ale i gospodynie wieczoru. Siedząca przy stole Elżbieta Adamiak (ochrzczona przez Andrusa "Matką dyrektor") podjadała, wbrew teatralnym zwyczajom, prawdziwe winogrona. Przy jednym z żartów się zachłysnęła, że nawet musiała zejść ze sceny. Adamiak z powodu gorączki (spowodowanej bardziej c