- Nie miałem pojęcia, że śledziło mnie kilkudziesięciu agentów - mówi Andrzej Wajda w filmie "Z marmuru, żelaza i nadziei". Środowa projekcja w Domu Literatury towarzyszyła spotkaniu z autorami książki "Andrzej Wajda. Podejrzany".
Witold Bereś i Krzysztof Burnetko przestudiowali ponad tysiąc stron akt, żeby znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego autor "Ziemi obiecanej" budził tak ogromne zainteresowanie tajnych służb. Bereś i Burnetko opisują zmagania Wajdy z cenzurą, władzami kinematografii i nacjonalistami. Dają czytelnikom do rąk niepublikowane dotąd materiały archiwalne, m.in. z PRL-owskiej bezpieki. - Wajda patrzy na naszą historię pod różnymi kątami - mówił na spotkaniu w Domu Literatury Krzysztof Burnetko. - Dzięki zaskakującym zestawieniom i porównaniom za każdym razem opowiada o niej inaczej. Autorzy "Podejrzanego" podkreślali, że reżyser nigdy nie krył się z tym, że mimo wszystko w PRL-u powodziło mu się nie najgorzej. Burnetko: - Przez wiele lat państwo ludowe go doceniało. Wajda mówi o zaangażowaniu w powojenną rzeczywistość szczerze: "Byłem dwudziestolatkiem, nie miałem ojca, który mógłby mnie ostrzec, chciałem żyć, tworzyć, być reżyserem.